czwartek, 23 lutego 2012

~Josh~

~Josh~
Dzień mija mi jak każdy w tym miesiącu. Nagrywam cały czas reklamy i nie mam zbytnio czasu na sen czy jakiekolwiek przyjemności. Wstaje rano, wychodzę do studia, nagrywam kolejne reklamy, jem obiad w fastfoodzie, wracam znów nagrywać, gdy już jestem w domu, próbuję jak najwięcej czasu spędzać z Maci, bardzo przygnębiający tryb życia. Mam nadzieje, że więcej nie będę myślał o Megan, tak jak dziś, dawno się to nie działo. Co rusz coś mi się z nią kojarzyło, na samym początku sms w Subwayu, myślałem, że od niej, czemu? Następnie byłem w parku, pod drzewem gdy była jeszcze tutaj, w Londynie i gdy byliśmy nierozłączni wyciąłem w korze drzewa nasze imiona, a teraz myślę o niej w każdej sekundzie mijających minut.
Wracając do domu zahaczyłem o sklepu. Snułem się po nim
wrzucając poszczególne produkty. Po zapłaceniu skierowałem się prosto do domu. W mieszkaniu było cicho i ciemno, co oznaczało, że Maci nie wróciła jeszcze do domu. Zaniepokojony  wybrałem numer siostry. Niestety, wyłączony telefon, miejmy nadzieje, że siedzi u Lex. Znudzenie i zmęczenie bierze górę, a w telewizji nie ma nic ciekawego. Mecz futbolu, mnie musi jak na razie zaspokoić. Nie kręci mnie to, nie należę do tej grupy ludzi, która wybucha emocjami ten chłam. Chyba odlatuję, oczy mi się zamykają. Prawe, a zaraz potem lewe oko. Już nie śpię. Zgaszony telewizor, Maci wróciła. Wpadłem do jej sypialni jak burza. Co za ulga, że nic jej nie jest. Zacząłem:
-Co dziś robiłaś?
-Zerwałam się z kilku ostatnich lekcji...
-Co, czemu?-Dostanie mi się, kurde.
-Rodzice Lexi...-łzy w oczach?! Boże co z rodzicami Alex?!-nie żyją-wtuliła się we mnie.
-Jak to, co się stało?-co za szok.
-Niestety...mówiłam ci, wyjechali kilka dni temu do Brighton i dzisiaj mieli dzisiaj wieczorem być w Londynie, ale podobno tacie Lex coś wypadło w pracy i musieli wracać jak najszybciej no i ojciec Alex prowadził szybko i nieuważnie samochód i mieli śmiertelny wypadek.
-O mój boże, to niemożliwe, przecież...Co teraz będzie z Lexi?
-No właśnie-głos jej się wahał-przyjeżdża...-nie dokończyła.
-Kto przyjeżdża?!-kurde!
-No...Megan-o ja piernicze, Megan.
-Megan, jak to?!-chyba zrobiłem się czerwony.
-No tak. Przyjeżdża i zostaje tu na razie na stałe. Będzie opiekować się Lex.
O mój boże Meg. Moja kochana Megan wraca. Jestem co raz bardziej zszokowany. Kurde Josh ogarnij się, ona nie jest twoja i nie będzie. Poszedłem do swojego pokoju.
-Ona wraca na stałe...-cicho westchnąłem.
Co za feralny dzień. Może gdybym dzisiaj nie myślał tyle o Meg to by nie wróciła? Nie to na pewno nie moja wina. Mój palec nagle mnie bardzo zabolał i odruchowo włożyłem go do buzi. Zaraz, zaraz czy to...tak to palec, na którym około dwa lata temu, wytatuowałem sobie ledwo zauważalne imię Megan. To nie jest normalne. Poczułem ukłucie w sercu i chyba powiem Megi gdy wróci, co do niej naprawdę czuję. Nie mogę o niej tyle myśleć, przecież pewnie nie pamięta już o moim istnieniu, a nawet jeśli pamięta to nie mam szans na udany związek z nieziemską, piękną, inteligentną, amerykańską modelką. Ja, może przystojny, ale niewystarczająco przystojny dla niej, jestem niczym w porównaniu do amerykańskich facetów. Nie ważne, może mogę liczyć chociaż na odnowienie przyjaźni, to by mi wystarczyło.
W łazience, zanużyłem się cały pod wodą biorąc kąpiel. Było mi lżej gdy leżałem w wannie, wszystko wydawało się takie banalne. Niestety z chwilą wynurzenia się z wody musiałem zakończyć tę przyjemną chwilę, ponieważ dochodziła już północ. Po wytarciu się wskoczyłem w dresy i wyszedłem z pomieszczenia. Pogoniłem spać Maci i sam postanowiłem iść spać, iż jutro tak samo, a może bardziej męczący niż dzisiaj, dzień. Dobranoc.
__________________________________________________
No i jest nasz przystojny i zakochany Josh. Niestety krótki, ale dużo na tę chwilę o nim nie da się napisać. Jak myślicie wyzna miłość Megan czy nie? Na odpowiedzi czekamy w komentarzach.

Ps.: Proszę wyrażajcie swoje opinie w komentarzach.

Alex buziaki. XX

3 komentarze: