poniedziałek, 27 lutego 2012

~Melanie~

~Melanie~

Obudziłam się z potężnym bólem głowy i dłuższą chwilę musiałam się zastanowić gdzie jestem, apartament Harry'ego. Podniosłam się z łóżka i chwiejnym krokiem ruszyłam do kuchni. Poczułam intensywny zapach spalenizny, mój przyjaciel próbował zrobić naleśniki na śniadanie. Chciałam go przestraszyć, ale potknęłam się o własne nogi i z hukiem upadłam na posadzkę. Harry podszedł do mnie i pomógł mi się pozbierać, a z pokoju obok wysunął się nasz najukochańszy, zaspany Louis.
-Cześć Śpiochu!-powiedziałam do Lou, siadając na blacie stołu.
-Cześć wam, dajcie micoś na kaca.-odpowiedział zmasakrowanym głosem.
Harold dokończył spalać nasze śniadanie i razem z nami zasiadł do stołu podając jedzenie. Nasz młodszy przyjaciel wyglądał na trzeźwego, więc zaczęłam go wypytywać o to co się działo od wczoraj do tąd, aż znalazłam się w łóżku.
-Harry, kochanie czemu jestem w waszym apartamencie i tak bardzo boli mnie głowa?-zapytałam loczka.
-Melanie, pijaczko ze słabą głową, wczoraj po zakończeniu sesji zdjęciowej do VOGUA odebrałem cię i pojechaliśmy do ciebie do domu, tam zjedliśmy obiad i zaproponowałaś żebyśmy wyszli do kluby, byłem w stu procentach za i poinformowałem o wszystkim Louisa. Strasznie długo się przygotowywałaś i w efekcie przy barze byliśmy dopiero o 21:00. Ty i Lou wlewaliście w siebie Tekuile, a ja miałem z was niezły ubaw. Koło 3:00 byliście już tak pijani, że ledwo trzymaliście się na nogach, Chcąc uniknąć nieprzyjemności wyciągnąłem was z klubu tylny wyjściem, a to po to żeby paparazzi nas nie dopadli...-słysząc słowo paparazzi, sięgnęłam po leżącego na stole IPhona i zaczęłam przeglądać portale plotkarskie. Byłam zażenowana.
-Nie udało nam się uniknąć kontaktu z tą bandą reporterów, prawda?-zapytałam.
-Niestety nie.-odparł zamrtwiony Hazza.
-Co tam masz?-zapytał Loui
-No więc: "Melanie Forest i Louis Tomlinson ledwo trzymający sie na nogach po imprezie", "Forest i Tomlinson pijani czy wylądują razem w łóżku?". Jest jeszcze kilka, ale to nie warte przeglądania.
-No i co jeszcze, może mamy dziecko?!-mówił mocno wzburzony Lou. Po zjedzeniu śniadania, odeszłam od stołu i wyniosłam talerze do kuchni. Zapytałam Harry'ego czy mogę wziąć jego dresy i jakąś koszulkę, bo o butach to z jego rozmiarem to mogę zapomnieć. Zgodził się i zaprowadził mnie do swojej sypialini. W pomieszczeniu zaczął przekopywać szafę i po chwili dostałam w twarz spodniami, a bluzkę podał mi łagodniej. Kopnęłam go w tyłek i szybko uciekłam do łazienki. Przed lustem wiszącym nad umywalką, zobaczyłam w jak koszmarnym stanie jest moja twarz i moje włosy. W lustrzanym odbiciu zobaczyłam, że na szafce stoi moja torba, którą zostawiłam w zeszłym tygodniu u chłopaków. Zaglądając do niej znalazłam tonik do twarzy, szczoteczkę do zembów, a nawet trampki, szorty i czystą bieliznę. W czasie ogarniania się do stanu normalności do łazienki wszedł Louis. Zawsze to robi gdy u nich jestem i wtedy rozmawia ze mną o dziwnych rzeczach.
-Mel, przepraszam za te plotki-przepraszał mnie biorąc szczotkę do włosów.
-Oj Lou, przecież to nie twoja wina. Oboje byliśmy pijani i pewnie nie raz pojawią się plotki na nasz temat, a ja się nimi nie przejmuje, ty też powinieneś ich olewać.-dźgnęłam go w brzuch i wygoniłam z łazienki. Po lekkim ogarnięciu się i przebraniu z, najpewniej, koszulki Harry'ego wyszłam z łazienki. Walnęłam Hazzę jego spodniami i powiedziałm mu żeby mnie odwiózł. Założył na siebie dresy, jakiś t-shirt, sięgnął po kluczyki i wyszlismy zostawiając skacowanego Louiego samego.
Pod budynkiem, w którym mieszkam roi się od reporterów i fanek. Jedynym powodem, dla którego jest tu takie zgormadzenie, to Harry, ja jestem zwykłym fotografem. Wziąl mnie na swoje plecy i zaczęł biec do środka budynku przez nachalny tłum. Udało nam się, wygraliśmy z dzikimi ludźmi i jesteśmy w windzie. Na dwunastym piętrze zatrzymaliśmy się przed drzwiami numer 102. W środku mojego miaszkania było przyjemnie, chłodno. Zauważyłam, że Harry od razu po wejściu do środka zaczął grzebać w szafie ze sprzętem fotograficznym. Wyjął pewną, bliśką memu sercu lustrzankę. To był aparat, którym zrobiliśmy sobie pierwsze, wspólne zdjęcie.
-Dawno się nie wygłupialiśmy, zróbmy sobie sesję głupich zdjęć, jak kiedyś.-poprosił Loczuś.
-Najlepszy pomysł na świecie!-wykrzyknęłam, udzielając przy tym odpowiedzi. i ustawiłam sprzęt.
  Przez przynajmniej trzy godziny robiliśmy sobie zdjęcia i nagrywaliśmy głupkowate filmiki. Uwielbiam spędzać czas z tym gamomniem, a przez to, że mamy go tak mało zawsze spędzamy go w bardzo aktywny sposób. Wzięliśmy laptopa i zalogowałam się na twittera. Z kilku najfajniejszych zdjęć skleiłam jeden kolaż, który zamieściłam na portalu społecznościowym z podpisem:
"My, duże dzieci. Uwielbiam Cię gamoniu. @Harry_Styles"

W niewiarygodnie szybkim tępie Harry zniknął z mojego mieszkania. Zadzwonił Lou, a co dalej nie wiem, miejmy nadzieję, że nic złego mu się nie stało. Wzięłam ponownie laptopa i zalogowałam się na pocztę elektroniczną. Doznałam szoku i pewnie gdyby nie to, że siedziałam na obszernej kanapie to ja i mój MacBook zostalibyśmy w małym stopniu uszkodzeni. Na moim mailu widniała wiadomość od Megan. Moja starsza siostra, cioteczna. Ostatni raz widziałam ją trzy miesiące temu, gdy robiłam jej sesję zdjęciową do jakiejś kampanii reklamowej. W wiadomości pisała:
"Cześć Melanie, dawno się nie odzywałam, przepraszam, ale teraz potrzbuję Twojej pomocy. Mianowicie, nie wiem czy już wiecz, czy jeszcze nie, ale moi i Lexi rodzice nie żyją. Jestem w związku z tym zmuszona wracać do Anglii by opiekować się nasza młodszą siostrą. Nie znam jej tak dobrze jak ty i obawiam się, że ja i Alex nie damy sobie same rady. Czy mogłabym liczyć na Twoją pomoc? Meg XX."
Z chwilą gdy dowiedziałam, się o śmierci wujostwa i powrocie Megan cała we łzach zaczęłam się pakować. Jestem pewna, że one same sobie nie dadzą rady. Meg, jak i Alexandra są bardzo roztrzepane i nie będą same potrafiły się dogadać, Zadzwoniłam do Harry'ego i poprosiłam go żeby zabukował bilety do Londynu, w jedną stronę, na za tydzień, dlaczego opowiem mu jutro. Po spakowaniu części bagarzu zaczęłam wydzwaniać do agencjii by odwołać moje sejse zdjęciowe. Źle poszło z większością, zawsze źle idzie.
___________________________________________________________________________________
1.Bardzo przepraszam za ten rozdział. Nie wyszedł mi zbytnio.
2.Dziękuję/my Wam, że jesteście i, że doceniacie nasz talent pisarski.
3.Jesteście najlepszymi na świecie czytelnikami. Nasz blog ma tydzień, a jest Was tutaj już 
a nawet ponad. Jesteście wielcy.

4.Jak Wam się podoba nieudany rozdział? Poproszę o odopwiedź w komentarzu.


                                                                      ALEX xx. ♥♥

2 komentarze:

  1. A wiec (i znowu powtorka), jak ty, czy wy mozecie sadzic ze ten rozdzial sie nie udal?!przecie jest zajebisty....No w koncu 1d;p... Mellanie naprawde fajna postac.... dodawaj juz rozdzial tez od tych ludzikow, co wczesniej byli(taka ciekawa jestem ctam u Lexi, czy.u tego chlopaka co go ojciec nozem, albo tej co.na odwyku byla) ... Zycze powodzenia @legokaro.... I dzieki za dedykacje na tt

    OdpowiedzUsuń
  2. Huhuhuhuh. @legokaro, skoro Ci się podoba to już nie twierdzę, że jest beznadziejny. Jeszcze Raz Dziękuję/my Ci za komplementy. Niedługo sie dowiesz co u Lexi i Georga, a także jak tam Effy. Nie ma za co. <3 Alex XX.

    OdpowiedzUsuń