środa, 29 lutego 2012

~Cassie~

~Cassie~


Nie pocieszona myślą, że kolejny dzień spędzę w tym beznadziejnym mieście, wstałam z łóżka. Godzina 7:00, mam niecałe sześćdziesiąt minuta na przygotowanie się do szkoły. Stanęłam przed obszerną szafą i wybrałam ciuchy na dziś. Założę czarne, obcisłe spodnie, biały t-shirt z wąsami i granatową marynarkę. Wzięłam ciuchy i wymknęłam się po cichu do łazienki tak żeby nie obudzić mamy. Wzięłam zimny, szybki prysznic. Och, jak błogo mi było gdy lodowaty strumień wody mnie rozbudzał, uwielbiam to. Po kąpieli i ubraniu się przyszedł czas na włosy i makijaż. Moja lekko, falowana czupryna została w takim samym stanie jak po wstaniu, tylko lekko ją przeczesałam. Zrobiłam sobie lekki makijaż i wyszłam z łazienki. W kuchni była już mama i robiła śniadanie, podziękowałam, ponieważ nie byłam głodna.  Była 7:30, a ja chciałam zapalić przed lekcjami. Wsunęłam na nogi czarne botki, zarzuciłam torbę na ramię i pochwyciłam z lodówki małą butelkę soku pomarańczowego. Wychodząc rzuciłam do mamy obojętne "miłego dnia".
Tik-tak jeszcze kilka sekund i skończę dzisiejszy dzień w szkole, nareszcie. Dryyyń, w całym budynku zabrzmiał dzwonek. Jak najszybciej udałam się do McDonald'a na obiad. Po odebraniu dość dużego zamówienia usiadłam przy najbliższym stoliku. Pochłaniając mój lunch obserwowałam ludzi za oknem.Wszyscy byli tacy uśmiechnięci. Nienawidzę tego miasta, ale podejrzewam, że z czasem mi to przejdzie. Zaklimatyzuję się tu, poznam nowych ludzi, zacznę zupełnie nowe życie.
Myśląc tak nad moim losem nie zauważyłam, że właśnie skończyłam mojego burgera. Odstawiłam tacę, posłałam uroczy uśmiech chłopakowi, który na mnie patrzył i opuściłam lokal. Nie mając nic konkretnego do roboty poszłam na spacer do parku.
Chodziłam alejkami i napotykałam ludzi znajomych ze szkoły. Lustrowałam każdą spotkaną osobę, niestety żadna nie wydawała się być wystarczająco interesująca by zacząć znajomość. Nagle na choryzoncie pojawiła się kolejna znajoma twarz. Chłopak w szkole, podobnie jak ja, trzyma się na uboczu i nie widziałam go jeszcze uśmiechniętego, aż do teraz. Siedział na ławce, uśmiechnięty obserwował dzieci. Podbiegła do niego prześliczna, malutka dziewczynka, mocno go przytuliła i pobiegła dalej się bawić. Mogłabym go takiego uśmiechniętego obserwować godzinami. Był taki beztroski, ciekawe kim jest ta mała dziewczynka. Coś mnie tknęło i ruszyłam w jego stronę. Zajmując miejsce koło niego zaczęłam obserwować wesołe dzieci. Spojrzał na mnie, poczułam to. Odwróciłam wzrok w jego stronę, ale najwidoczniej się speszył i jego oczy z powrotem powędrowały na bawiące się dzieci. Przemogłam się i zaczęłam rozmowę. On nazywa się Brayan, a ta mała dziewczynka to jego czteroletnia siostra Charlotte.
Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Brayanem, ale zrobiło się późno i mała Lottie chciała wracać do domu także wymieniliśmy się numerami i poszliśmy, każde w swoją stronę.
Mama chyba próbuje naprawić relacje między nami i w domu przywitała mnie kolacją. Zajadałam się posiłkiem i  opowiedziałam o swoim dzisiejszym dniu. Ucieszyła się gdy dowiedziała się o Brayanie. Po zjedzeniu wspólnego posiłku zamknęłam się w łazience. Godzina 19:32, weszłam do wanny i puściłam sobie gorącą wodę. Ciszę przerwał dźwięk sms'a od nieznanego mi jeszcze numeru:
"Cześć! Lottie chciała życzyć Ci dobrej nocy. Chyba Cię polubiła. Poszłabyś ze mną jutro odprowadzić i odebrać ją z przedszkola ? Brayan xx"
Nie musiał długo czekać na odpowiedź:
'Hej! Też ją ucałuj. Jest słodka. Tak, jasne, że z Tobą pójdę. Gdzie i o której?"
Wyszłam z wody i przebrałam się w dres służący mi za piżamę. Kładąc się odebrałam kolejną wiadomość:
"Przy ławce, na której się poznaliśmy o 8:00, chyba, że masz lekcje. Dobranoc. x"
Jak miło, akurat jutro szłam na trzecią lekcję i bez problemu mogłam z nim iść. Odpowiedziałam:
"Ok, w takim razie do zobaczenia rano. Buziak. x"
Myśląc o dzisiejszym dniu, o Brayanie, o Lottie,uśmiechnęłam się do własnych myśli. Czułam, że Bray jest świetnym człowiekiem. Dobranoc.
_______________________________________________________________________________
Jest i nasza Cassie. Co o niej myślicie? Ja też przepraszam za opóźnienia z postami, że Cass jest taka krótka i za ten rozdział, nie mam najwidoczniej weny. Komentujcie. Dobranoc. Alex xx.

2 komentarze:

  1. Soł... Fajnie wyszedl Ci ten rozdzial... Nigdy bym nie pomyslala ze Cess kolo niego na tej lawce usiadzie ... Wyczuwam milosc.. Dobrze ze bryan z sis wyszedl... Polubilam postac Cess... Juz sie nie moge doczekac.nastepnego... Jak Ty nie masz weny, to niech tak zostanie, bo rozdzial naprawde zajebisty... Juz sie boje, co by wyszlo, gdybys miala wene... To byl by dopiero odlot... Powodzenia..@legokaro..xx

    OdpowiedzUsuń