poniedziałek, 16 kwietnia 2012

~Cassie~Part 2~

~Cassie~Part 2~
Jeśli to czytasz to skomentuj, proszę.
~w ostatnim rozdziale~
"Przy ławce, na której się poznaliśmy o 8:00, chyba, że masz lekcje. Dobranoc. x"
Jak miło, akurat jutro szłam na trzecią lekcję i bez problemu mogłam z nim iść. Odpowiedziałam:
"Ok, w takim razie do zobaczenia rano. Buziak. x"
Myśląc o dzisiejszym dniu, o Brayanie, o Lottie,uśmiechnęłam się do własnych myśli. Czułam, że Bray jest świetnym człowiekiem. Dobranoc.

~~~

 Moglibyśmy tak siedzieć całe wieki. Cieszyć się swoją obecnością. Niestety nie dane nam to było. Nagle do Brayan'a zadzwonił telefon. Gdy zakończył połączenie był w wielkim szoku, nawet nie dał rady mi powiedzieć co się stało. Po chwili gdy już lekko ochłonął powiedział mi coś czego chyba się można było spodziewać. Najgorsze jest to, że mała Charlotte widziała to wszystko. Kochana mamusia Brayan'a i Lottie spiła się na śmierć.
-Co teraz? Co z Lottie? Przecież nie dadzą mi jej, jestem za młody. Nie oddam jej do domu dziecka. Boże Cassie.-Dramatyzował wtulony w mnie Bray. 
-Spokojnie, już, oddychaj. Damy sobie radę. Możemy poprosić moją mamę o pomoc, na pewno coś poradzi. Wychowamy Lottie razem.-Po ostatnich słowach widocznie się rozluźnił.
-Chodź, musimy pojechać do Charlotte. Dziś zabieram ją do siebie.
Wstaliśmy u wsiedliśmy do najbliższej taxówki. Odebraliśmy czteroletniego aniołka z rąk policjanta i jakiejś panie psycholog i pojechaliśmy do mnie z nadzieją, że mama będzie umiała nam pomóc. Mała Charlotka pomimo powagi sytuacji jest wesoła z powodu, że jest z nami.
-Mamo, jesteś w domu?!-Krzyknęłam przekraczając próg domu.
-Tak, robię spaghetti, chodź do kuchni.-Usłyszałam w odpowiedzi.
-Chodźcie.-Powiedziałam do Lottie i Brayan'a.
Muszę ich przedstawić mamie. Zaakceptuje mnie i Braya? Polubi Charlotte? Pomoże nam? Nie wiem, ale jestem pełna nadziei.
-Cześć, musisz kogoś poznać. Mamo to jest Brayan i Charlotte.
-Dzień dobry...-uśmiechnęła się serdecznie-miło mi was poznać. Jesteście może głodni?-Zapytała ciepłym tonem.
-Taaaaaaaak!-Krzyknęła radosna Lottie.
-W takim razie siadajcie.-Mama posłała nam kolejny uśmiech. Ma widocznie dobru humor.
Usiedliśmy do stołu i w ciszy wyczekaliśmy posiłku. Mama podała nam spaghetti i szklanki pełne świeżo przyrządzonej lemoniady. Chatlotka jadła, aż jej się uszy trzęsły. Przeuroczy widok. Ja z Brayan'em co chwila na siebie zerkaliśmy, a na nas moja rodzicielka.
-Dziękuję, było pyyyyyszne.-Przeciągnęła zaspana Lottie.
-To bardzo się cieszę, uśmiechnęła się do niej mama.
-Chodź malutka, prześpisz się.-Powiedziałam biorąc aniołka na ręce. Położyłam ją w sypialni i przysłoniłam okno. Charlotte wyciągnęła rączki w moją stronę na znak pragnienia przytulenia mnie. Mocno się we mnie wtuliła, a gdy już opadła na poduszkę ucałowałam ją w jej malutkie czółko.
-Kocham cię Cassie.-Powiedziała zaspanym głosem.
-Ja ciebie też słoneczko.-Zamknęłam za sobą drzwi.
Mama ogarniała coś w kuchni, a Brayan zastygł wpatrzony w telewizor na kanapie. Usiadłam koło niego i wtuliłam się w jego tors.
-Musimy być dla niej jak rodzice.-Całując mnie w głowę, rzekł Bray.
-Musimy. Powiedziała mi, że mnie kocha.
-No to teraz wpadłaś po uszy.-Zaśmiał się.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie jak dziś na Tamizą. Takie chwile mogłyby, a w zasadzie powinny trwać wiecznie. Tak patrząc prawdzie w oczy nigdy nie czułam się tak jak z Brayan'em. On zawładnął moim sercem, moimi myślami, tak naprawdę nawet moim życiem. Gdy składał pocałunki w moich włosach czy na moich ustach tabun roztrzepanych motylków szalał w moim żołądku. Czy czuję miłość? Definitywnie tak. Co najlepsze nie czuję jej tylko do Brayan'a, ale też do jego małej siostrzyczki. Kiedy z jej ust wypłynęły, jak melodia, trzy piękne słowa: " Kocham cię Cassie" poczułam ciepło i szczęście. Jestem teraz w stu procentach pewna, że Lottie powinna być tutaj z nami.
-Chodź, mam pomysł.-Powiedziałam chwytając chłopaka za rękę i podrywając się z kanapy.
-Mamo, chodź. Mam ważną sprawę!-Krzyknęłam do mamy i usiedliśmy przy stole.
-Słucham cię moje dziecko.
-Ja zdążyłaś zauważyć ja i Brayan tworzymy parę. Charlotte to jego młodsza czteroletnia siostra. Do czego zmierzam. Dziś stała się rzecz nad zwyczaj okropna. Mama Braya i Lottie zmarła, a ojciec...-Tu przerwał mi Bray.
-A nasz tata jest gdzieś, ale nikt nie wie gdzie.
-No właśnie,  a Brayan nie jest jeszcze pełnoletni i Charlotte nie może z nim zostać i pójdzie do sierocińca. Chyba, że ty...zaproponujesz pomoc i zostaniesz dotychczasową opiekunką Lottie, aż Brayan nie ukończy osiemnastu lat. Zgodzisz się i nam pomożesz?
-Ugh. Czy mogę pomóc? Oczywiście, że mogę. Mamy wolny pokój, urządzicie go razrm z małą tak żeby jej się podobało. Ty Brayan, to rzecz oczywista, będziesz widywał siostrzyczkę codziennie i wszystko będzie cacy.
-Naprawdę bardzo pani dziękuję. Mam jeszcze jedno małe pytanko. Otóż ja mam małą kawalerkę w internacie i czy Lottie by mogła ze mną chociaż pomieszkiwać?-Zapytał niepewnie.
-Po pierwsze to mów mi Sam, bo tak mam na imię. Co do Lottie...TAK, przecież ona jest twoją siostrą, a ty mi wyglądasz na rozsądnego chłopaka, więc ci ufam.
-Dziękuję...-lekko się zawahał.-Sam.-No i odetchnął z ulgą.
-To jutro to wszystko ogarniemy, a teraz chodź Brayan, pojedziemy do ciebie.-Uśmiechnęłam się i skierowałam się do swojego pokoju by obudzić malucha i przebrać w coś cieplejszego.
-Wstawaj aniołku.-Poczochrałam ją po loczkach.-Chodź modelko wybierzesz mi coś do ubrania.-Od razu się poderwała i podbiegła do wielkiej szafy. Wyciągnęła granatowe trampki, czarne, obcisłe spodnie, białą koszulkę w czerwone paski i granatową bluzę. Szybko się przebrałam i wyszłyśmy z Charlotte do przedpokoju, w którym czekała mama i Bray.
-Mamo, mogę wziąć samochód?
-Tak, naturalnie. Twoje prawo jazdy i dokumenty auta są w schowku. Nie jedź szybko i bądź niedługo Trzymajcie się.-Pożegnała się z nami, my z nią.
Wsiedliśmy do samochodu. Lottie razem z Brayan'em usiadła z tyłu mocno przypięta. Odpaliłam samochód i ruszyliśmy w stronę małego budynku wynajmowanego przez naszą szkołę.
Mała Charlotte zasnęła w drodze, więc Bray wziął ją na ręce, a mi dał kluczyki żebym otworzyła mieszkanie. Weszliśmy po schodach na trzecie piętro i otworzyłam drzwi z numerem piętnaście. Bray ma małe, przytulne mieszkanko. Chociaż ja wolę duże powierzchnie. Poszedł położyć Charlotte, a ja zajęłam miejsce w małym saloniku. Po chwili zasiadł na miejscu obok i mocno mnie przytulił.
-To niesamowite, że twoja mama się zgodziła wziąć małą do siebie i, że będzie mogła ze mną mieszkać. Ach.-Pocałował mnie z zachwytem we włosy.
-Przestań. Dzięki wam i jej podejściu do was zaczynam jej wybaczać, że mnie tu zabrała. Do tego ty i Lottie mój świat i szary Londyn.- Obróciłam się w jego stronę i złożyłam na jego ustach delikatny, ale jednak łapczywy pocałunek.
-Zadzwonię jutro do Zayn'a by nam pomógł w przewiezieniu rzeczy Lottie.
-Mówisz o Zaynie Maliku?- Ciekawe, może się znają?
-Tak. Poznałem go tego dnia co ciebie. Powiedział żebym zgłaszał się do niego w każdej sprawie. A co?
-Nic. Byłam po prostu ciekawa. Kiedyś wybrałam się na ich koncert. Na podpisywaniu płyt był naprawdę miły. Fajny z niego chłopak.-Mówiłam z lekkim entuzjazmem w głosie.
-Tak to prawda, jest świetny.-Uśmiechnął się.-Chcesz się może czegoś napić?
-Chętnie. Jeśli masz to herbatę, poproszę.
-Poczekaj chwilkę.-Wstał z kanapy i przemieścił się do kuchni.
Wybiła trzecia, a ja nadal siedzę z Brayan'em u niego. Mama nie dzwoni, ale to pewnie, dlatego że zasnęła. Cóż nie dziwie się. Jutro ma rozmowę w sprawie opieki nad małą Lottie. Niestety ja też czuje się senna, a jutro czeka nas szkoła i bardzo ważny test z biologii. Na szczęście jestem z materiałem na bieżąco. Wstałam z kanapy i pociągnęłam ze sobą Brayan'a. Podniósł mnie lekko i zaczął delikatnie całować. Nie pozostałam mu dłużna. Puścił mnie i zaczął.
-Jutro o tej samej porze co dzisiaj?-Zapytał zaciekawiony reakcji, która była oczywista.
-Nie wiem po co się pytasz. Tak, oczywiście, że tak. Ale jutro idziemy normalnie do szkoły. Mam sprawdzian, który muszę zaliczyć.-Powiedziałam łapiąc go za policzki.
-Dobranoc kochanie.-Powiedział tonem już lekko zachrypniętym po całym dniu rozmowy.
-Śpij dobrze.-Ostatni raz pocałowałam go i opuściłam mieszkanie. 
Zbiegłam szybko do samochodu i pędem wróciłam do domu. Na moje szczęście mama chyba spała, ale zaraz, zaraz...
-MAMO?!
________________________________________________________________________________
I jak Wam się podoba Cass? Jestem z niej zadowolona. Szczerze mi się podoba, a Wy co myślicie? Jak Wam się podoba związek Cassie i Brayan'a? Jak myślicie, co zrobiła jej mama? Czekam na opinię ♥ Derp xx


3 komentarze: