poniedziałek, 16 kwietnia 2012

~Oliver~part2~



~Oliver~part2~

~w poprzednim rozdziale:
"Dość długo wracałem. Idąc ulicą podziwiałem panoramę Londynu, którą uwielbiałem. Nie które dziewczyny mijając mnie dziwnie się patrzyły w moim kierunku. Chyba to była jedna z technik podrywu. Prymitywne. Dotarwszy pod dom, moim oczom ukazał się niecodzienny widok."~

~~~

Patrzyłem na postać, która stała przed moimi drzwiami i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Nie codziennie widuje się muzyka z najsławniejszego boys bandu na całym świecie, na swoim ganku. W pewnym momencie Lou zwrócił na mnie swój wzrok. Tysiące motylków rozleciało się mi po brzuchu, a nogi zmieniły się w miękką, uginającą się watę. Opanuj się Oliver, to tylko najseksowniejszy mężczyzna chodzący po tej planecie czeka na ciebie, a ty jak idiota stoisz z otwartą buzią na środku chodnika zamiast podejść i się przywitać.Ładnie to zaczynasz początek znajomości, która mogłaby przerodzić się w coś większego.
Postanowiłem opuścić moją bujną fantazję i nareszcie przywitać gościa. Niepewnym krokiem zacząłem zbliżać się do własnego domu. Usta Louisa wykrzywił się w zadziorny uśmiech. Boże zaraz zejdę na zawał przez tego kolesia.
Gdy już znalazłem się zaledwie metr od chłopaka, ten jak gdyby nic mocno mnie do siebie przytulił, po czym obdarował buziakiem w policzek.
-Lou, co ty tutaj robisz ?-zacząłem rozmowę.-Skąd w ogóle znałeś mój adres?
-Ach głuptasie, przy naszym zderzeniu wypadł ci portfel z kieszeni spodni. Tak się składa, że miałeś w nim dowód, a w dowodzie wszystkie informacje personalne.-uśmiechnął się, po czym oddał mi zgubę.
-Ojeju dziękuję, tak mi właśnie czegoś brakowało.-mruknąłem speszony.-Chciałbyś może wejść do środka napić się czegoś ? Rodziców akurat nie ma, wyjechali na dwa tygodnie do rodziny i zostawili mi wolną chatę.
-W sumie nie mam nic do roboty, a do chłopaków nie chce mi się wracać, bo ściąłem się z Harrym.-odpowiedział.
Wyjąłem kluczę z kieszeni bluzy i otworzyłem zamki w drzwiach. Weszliśmy oboje do korytarza, po czym zaprowadziłem Lou'iego do salonu.
-Chciałbyś się czegoś napić ?-zapytałem.-Woda? Herbata? Coca-Cola? Może coś mocniejszego?
Tak, właśnie tak, zamierzałem upić boskiego Tomlinsona, a później chytrze wykorzystać  go do niecnych planów łóżkowych.
-Rozsądek nakazuje mi wybrać wodę, ale wewnętrzne pragnienie zaszalenia napiłoby się drinka. No cóż, a co umiesz zrobić mój barmanie?-zapytał i uniósł śmiesznie brwi do góry.
-Tak się składa, że nie jestem za dobry w te klocki, więc mogę zaproponować ci wódkę z colą i trzema kostkami lodu. Gwarantuje, że nie pożałujesz.
-Niech będzie.-zgodził się.
Poczłapałem do kuchni zostawiając mojego towarzysza samego. Wyjąłem z górnej szafki dwie szklanki i włożyłem do nich lód. Wlałem ciut za dużo trunku, a resztę wolnego miejsca zalałem schłodzonym napojem. Powtórzyłem czynność jeszcze raz, po czym wróciłem do Louisa.
Podałem mu napój i patrzyłem jak zaczyna powoli go sączyć swoimi pełnymi, ponętnymi ustami, które teraz powinny łączyć się z moimi w namiętnym pocałunku.
Lou przerwał moment ciszy.
-Wiesz co przystojniaczku, w sumie cieszyłem się, że zostawiłeś portfel. W innym wypadku musiałbym wymyślić kolejny powód dla którego musiałbym zjawić się u ciebie w domu.-spojrzał na mnie swoimi cudownymi, niebieskimi oczami.-Wiem, że ci się spodobałem. Bądź co bądź nie da się ukryć tego w jaki sposób na mnie zerkasz, nawet teraz to robisz. To takie słodkie.
Całe moje poliki pokryły czerwone rumieńce, nie przywykłem do takich słów w moją stronę. Nie wiedziałem też, co mam mu powiedzieć. Rozgryzł mnie po całości i to po 20 minutach rozmowy. Najlepsze jednak było to, że nie byłem mu zupełnie obojętny.
Działając pod wpływem impulsu, odłożywszy szklankę z napojem, zacząłem zbliżać się do towarzysza tak, iż w pewnym momencie przestrzeń, która nas dzieliła nie była większa niż spora cytryna. Ponownie spojrzałem w jego oczy i niechcąc się w nich całkowicie zatopić, przymknąłem swoje czarne węgielki, wziąłem oddech i złożyłem na wargach Louisa delikatny, niewinny pocałunek. Po chwili oszołomienia chłopak także odwzajemnił to doznanie, jednakże namiętniej, nie oszczędzając przy tym języka. Powolnie muskał nim moje usta. W pewnym momencie poczułem silne ręce Louiego, które swawolnie błądziły po mym ciele i zatrzymał się na klatce piersiowej. Nie chcąc być mu winny zacząłem jeździć ręką wzdłuż jego uda. Gładziłem je pieszczotliwie chcąc dogodzić mojemu partnerowi.
Tą intymną sytuacje musiał przerwać dzwonek. Niechętnie wstałem z kanapy zostawiając na ustach Tomlinsona jeden pocałunek i skierowałem się ku drzwiom wejściowym, które powolnie otworzyłem. Przede mną stał Daniel, z plecakiem szkolnym w jednej ręce.
-Cześć, co tu robisz ? - spytałem szczerze zdziwiony.
-No jak to co? Miałem z tobą potrenować matmę. Przed sprawdzianem, który jest jutro. Od niego zależy to czy zdasz.-westchnął.-Serio ci na tym nie zależy?
-Cholera!-syknąłem.-No przecież wiesz, że zależy, ale zapomniałem i coś mi wypadło.
-Kochanie, długo mam jeszcze czekać?!-krzyknął nagle męski głos, który należał do Louisa.-Ja tu marznę i jestem samotny!
-Ach czyli to tak wygląda to "zajęcie". Świetnie, gratuluje ci stary. Mam nadzieję, że powtarzanie klasy będzie miłe.-rzucił na zakończenie i odszedł szybkim krokiem.
Goniłbym go, gdyby nie Lou.
Odwróciłem się na pieńcie i nastawiony na kolejną serie pieszczoch zacząłem iść do salonu. W połowie drogi zaskoczył mnie fan pasków, który tylko rzucił, że musi już lecieć. Na dowidzenia zamiast dostać namiętnego buziaka, usłyszałem tylko, iż było miło i musimy kiedyś to powtórzyć.
Byłem rozczarowany, ale pod świadomość podpowiadała mi, że gdy Louis usłyszał głos Daniela, poczuł się zagrożony i wycofał się z całej tej sytuacji. Durniu, czego ty oczekujesz? Że co niby? Tomlinson zazdrosny o ciebie? Śnisz chyba!
Taki miły wieczór się szykował, a wyszło na to, że zostałem sam. Dodatkowo z książką od matmy na biurku.
Smętny wszedłem schodami na górę do swojego pokoju i zasiadłem do nauki. Przy najmniej próbowałem. Patrzyłem się na zgniło zielony podręcznik z myślą, że może jeszcze mi się zachce, ale ta chęć nie przyszła, więc zalogowałem się na twittera.
To dziwne, że w prawdziwym życiu nie mam się do kogo odezwać poza paroma osobami, a na byle portalu społecznym followuje mnie ponad 4 tysiące osób, a niektóre nawet do mnie piszą.
Zaktualizowałem zdjęcie profilowe, po czym zalogowałem się na facebooka. Od razu rzucił mi się w oczy posty osób, które kojarzyłem ze szkoły. Dokładniej dziewczyn, fanek One Direction. W co drugim tekście oprócz wulgarnych wyzwisk na mój temat mogłem przeczytać, że spedaliłem samego Louisa Tomlinsona. Niektórzy mieli nawet parę fotek, które, rzeczywiście, przedstawiały nas obydwóch u mnie w domu, jakąś godzinę temu.
Nie wiedziałem co mam zrobić. Zacząć się bronić, czy może wypierać się czynu, który w rzeczy samej popełniłem. Poczułem, że łzy zdenerwowania i strachu zaczęły mieszać mi się w oczach i spływać po policzkach, wprost na klawiaturę. Bałem się, bałem się, że zaraz przyjdą tu i nie wiadomo co zaczną mi robić. Przecież takie stado dziewczyn było nieobliczalne i mogło zrobić mi krzywdę. W pewnej chwili pomyślałem, żeby zadzwonić do Daniela, ale przypomniało mi się, że był na mnie zły za dzisiejszą akcję i pewnie teraz siedział przed monitorem i się ze mnie śmiał.
Zamknąłem nerwowo klapę laptopa i rzuciłem się na łóżko. Koszmar z przed laty powraca. Leżałem tak w totalnej rozsypce i rozpaczy do około 4, aż w końcu zasnąłem ze zmęczenia.
~~~
PRZECZYTAŁEŚ? SKOMENTUJ! W TEN SPOSÓB WIEMY, ŻE MAMY DLA KOGO PISAĆ. POZA TYM WYRAŻANIE WŁASNEJ OPINII KSZTAŁTUJE TWÓJ CHARAKTER!
I co sądzicie na temat Olliego? Jak myślicie, jak potoczy się dalszy ciąg wydarzeń i czy połączy go coś mocniejszego z Louisem?
Pedro xx

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że będzie z Lou. ;3
    'Spedalił go' :D
    ~Jessica

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki różny ciąg akcji, niż na innych blogach.
    Ciekawe ciekawe,powiadamiajcie mnie!
    Dawajcie do mnie : )
    http://ssheistheonee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń