czwartek, 29 marca 2012

~Max~

~Max~

 Wstałam z ponurą miną i beznadziejnym humorem. Dzisiaj jest o tyle dobry dzień, że jest rozprawa sądowa w temacie ojca. Koło godziny siedemnastej mamy się spotkać z pełnomocnikiem mamy przed salą sądową. Ciekawe kto wygra dzisiejszego dnia.
 Mama krzyknęła żebym się zbierała, bo niedługo jedziemy do Georga. Wyciągnęłam ręce w powietrze w celu rozciągnięcia się i z wielką niechęcią wstałam z wygodnego łóżka. 
 Za oknem jest dzisiaj dość ładnie, chociaż to dobre. Wyjęłam z szafy brzoskwiniowe rurki, białą bluzkę w granatowe paski i czarne Conversy sięgające mi za kostkę. Z tym i bielizną wyjętą z komody, powędrowałam do łazienki. Po drodze złapała mnie mama i mocno przytuliła. Robi to co raz częściej powtarzając przy tym, że mnie kocha. Ja jako kochająca nade wszystko córka odwzajemniam uczucia i także ją przytulam.
 Po serii czułości udało mi się dostać do łazienki. Szybki i zimny prysznic, to jest to czego mi teraz trzeba. Moje niesforne, miętowe włosy splotłam w niedbałego kłosa i ułożyłam wiecznie roztrzepaną grzywkę. Włożyłam na siebie naszykowane ubrania i wyszłam na przyrządzone przez mamę śniadanie.
 Całą kuchnie przepełniał zapach świeżo usmażonych naleśników, cynamonowej herbaty i malinowych muffinek z kawałkami białej czekolady, wyjętymi prosto z pieca. Usiadłam przy czarnym stole i czekałam na posiłek w milczeniu. 
-Dzisiaj zapowiada się piękny, lecz długi dzień. Jakie masz planyyyy?-Przeciągnęła głośno ziewając.
-Zapewne podobne do twoich. Pojadę z tobą do szpitala, potem do sądu. Po powrocie pewnie uwale się na łóżku i włączę jakiś serial albo po prostu pójdę spać, a przed wyjściem do Georga wybiorę się do Milk Shake City. Właśnie na którą jedziemy do szpitala?-Odpowiedziałam mamie smarując naleśnika sporą ilością nutelli.
-Gdzieś tak na trzynastą. Masz dwie godziny, rób do tego czasu co chcesz, ale masz być punktualnie w szpitalu, bo nie będziemy tam długo, a musimy jeszcze coś załatwić.
-To zaraz po śniadaniu wyjdę, żeby się nie spóźnić.
Resztę czasu spędziłyśmy w grobowej ciszy. To dziwne, że nie rozmawiamy, ale ostatnio nie ma o czym. Ja nic nie robię, mama wzięła urlop, ojca już nie ma, nawet nie chce o nim wspominać ani ona, ani ja, a bez Georga jest pusto w domu.  Mam nadzieję, że niedługo wróci już do nas i będzie tu weselej, może uda nam się nawiązać kontakt z Effy. Tak bardzo za nią tęsknię.
 Zarzuciłam na plecy marynarkę, głowę przyodziałam w czarny kapelusz. Wzięłam brązową torbę, do której wrzuciłam telefon, słuchawki, portfel, kluczyki od domu i samochodu, który stał bezczynnie w garażu i jeszcze kilka najpotrzebniejszych rzeczy, typu prawo jazdy. Na odchodne krzyknęłam do mamy, że wychodzę i widzimy się w szpitalu. Nie czekając na odpowiedź zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do windy. Zjechałam na parter i wyszłam z budynku zakładając na nos przeciwsłoneczne okulary. Eff i George powiedzieliby, że nie wyglądam dzisiaj jak ja. To prawda, od kilku dni ubieram się w bardziej eleganckie rzeczy, chociaż moją szafę nadal przepełniają za duże bluzki i spodnie z krokiem. Ktoś mógłby stwierdzić, że zaczynam wreszcie dojrzewać. Tą osobą byłby tata, ale jego nie ma. Boże Max wyrzuć z siebie tego człowieka, jego nie ma jest zerem, nikim.
 Milk Shake City to cel mojej trasy. Przekręciłam kluczyk w stacyjce i wyjechałam z podziemnego garażu. Potrzebuję wypić przynajmniej trzy czekoladowe shake. Dawno na nich nie byłam, stęskniłam się za tym wiecznie przepełnionym ciepłą atmosferą miejscem. Jest tam zawsze przyjemni i spotyka się miłych ludzi, którzy obsługują z najpiękniejszym uśmiechem na ustach. To takie piękne, że istnieją tacy ludzie na świecie.
 Za ladą stoi dość przystojny chłopak. Często go tu widuję. Zawsze uśmiechnięty kobieciarz. Każdą próbuje poderwać, ale mu się nie udaje. Jest zbyt nachalny, ale to nie szkodzi, bo oprócz tego jest bardzo przyjacielski i wyluzowany. Uśmiechnęłam się w jego stronę jak najładniej, a on odwzajemnił tym samym, ale jego mina po chwili straciła ten ciepły wyraz. Kogoś za mną zauważył. Odwróciłam się i serce podskoczyło mi do gardła. Zaczęłam się trząść.
-Horan, przestraszyłeś mnie!-Wydarłam się na całe pomieszczenie. Na szczęście nie było tu nikogo oprócz mnie, Nialla, obsługi i dwóch innych członków One Direction.
-Przepraszam, ale męczysz mnie odkąd spotkaliśmy się w TESCO.-Powiedział ukazując swój przepiękny uśmiech. Boże, pomimo, że nie szaleję za nimi tak bardzo, to wszyscy mają zniewalające uśmiechy i całokształtem przypominają pięciu bogów. 
-W jakim sensie cię męczę?-Zapytałam podejrzliwym tonem.
-No bo...Masz fajne włosy i mi się przyglądałaś nie piszcząc na mój widok.
-Nie należę do grupy rozdartych fanek, które rzucają stanikami na scenę i krzyczą wszędzie, że was kochają. Przykro mi, po prostu lubię waszą muzykę i tyle. Coś jeszcze? Muszę złożyć zamówienie.-Powiedziałam odwracając się w stronę lady i ponownie obdarzyłam chłopaka stojącego przy kasie ciepłym uśmiechem. Na to od razu się rozchmurzył i zapytał co podać. Złożyłam zamówienie na trzy czekoladowe shake i dałam wyznaczoną ilość pieniędzy. 
-Jest coś jeszcze. Porywamy cię!-Krzyknął Niall. Podbiegł do niego Zayn z Liamem i zabrali mi moje shake. Horan przerzucił mnie przez ramię i zaczą biec. Zaczęłam krzyczeć i walić w jego plecy, ale bez dalszych skutków, bo w efekcie wylądowałam na tylnym siedzeniu nieznajomego mi samochodu. Na szczęście odzyskałam moje napoje, ale zaraz. Są tylko dwa.
-Ej, wy porywacze. Gdzie jest mój shake?!-Wydarłam się.
-No tak jakby Niall się zmęczył i go wypił.
Spojrzałam na siedzącego obok mnie Liama, a potem na szczerzącego się blondyna. Zayn odpalił samochód i popędził w nieznane. Zaczęłam ciągnąć przez słomkę mrożoną ciecz o smaku czekolady i patrzyłam z niedowierzaniem na Payna. 
-Tak w zasadzie to co ja tu robię? Czemu i gdzie mnie zabieracie? Muszę być o trzynastej w szpitalu! Zostawcie mnie!-Wierciłam się cała w zdenerwowaniu.
-Uspokój się miętowa dziewczyno.-Powiedział spokojnym tonem Zayn.
-Czemu musisz być w szpitalu?-Zapytał z zaciekawieniem i ledwo wyczuwalnym współczuciem w głosie.
-No bo muszę. Nieważne. Nie wasza sprawa. Przepraszam.-Powiedziałam. Po co oni mnie zabierają. Przecież to niedorzeczne żeby młodą dziewczynę porywać z publicznego miejsca w biały dzień. W ogóle porywanie. Nigdy bym się po nich czegoś takiego nie spodziewała. Zaczęłam nerwowo tupać nogami i walić piątkami w ramiona Zayna, bo do nich miałam najbliżej.
-Uspokój się. To ci nic nie pomoże. Jestem nad wyraz spokojny człowiekiem.-Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja jak zwykle nie pojęłam ironicznego żartu. Mulat kręcił kółka w okół jakiegoś domu, a w zasadzie wielkiej willi na obrzeżach miasta. Pokręciłam głową i odpięłam pas. Zayn nagle zaparkował na podjeździe i zgasił auto. Wysiadłam wkurzona z samochodu i zaczęłam rozglądać się po okolicy. Tak się składa, że kiedyś tu byłam z Effy. Przyjechałyśmy tu na rowerach nie wiedząc, że te debile, bo inaczej w tej chwili nie mogłam ich nazwać, tu mieszkają. Przyjemnie i cicho. Mogłabym tu zostać, ale po co?
-Obudź się, idziemy do środka.-Pociągnął mnie za sobą Niall.
-Właściwie to po co mnie tu przywieźliście? Z jakiej racji mi, że tak powiem, zaufaliście?  To wszystko jest dość przerażające i bardzo, ale to bardzo dziwne. Kto normalny, a zwłaszcza takie gwiazdy jak członkowie One Direction porywają zwykłą dziwczynę? No nikt normalny, same dziwolągi.
 Przestronny, jasny dom, urządzony w ekskluzywnym stylu. Ładnie tu, można by się przyzwyczaić. Co ja bredzę, boże.
-Przywieźliśmy cię tu, bo ja...- tu przerwał i popatrzył porozumiewawczo na resztę towarzystwa-właściwie my, postanowiliśmy ci zaufać. Dlaczego? Wydajesz się na inną osobę niż wszyscy i zaintrygowały mnie twoje włosy.-Mrugnął do mnie wesoły irlandczyk.
-Kto powiedział, że chcę się z wami zadawać?-Zapytałam z nutką chamstwa w głosie.
-To proste, każdy chcę.-Powiedział Zayn pijąc wodę.
-To było próżne.-Przewróciłam oczami.
-Musiałem znaleźć jakiś argument, nieważne jaki. Może nas nie znasz, ale my, lubimy towarzystwo dziewczyn. Nie myśl sobie, że jesteśmy kolekcjonerami lasek, bo to nieprawda. Po prostu umiemy się dogadać z wami. Ja na przykład poznałem wspaniałą dziewczynę. Ma na imię Cher. Jest świetna. Może nie porwałem jej tak jak my dzisiaj ciebie, ale zaprosiłem ją na herbatę. Wszystko tak ładnie poszło, że oboje sobie zaufaliśmy. Szczerze to nawet dzisiaj u niej spałem, ale do niczego nie doszło. Do czego zmierzam. Niall gdy nam opowiedział o tobie, po spotkaniu w TESCO od razu stwierdziliśmy, że będziesz dobrą przyjaciółką, może jak na razie koleżanką. Wszystko pokaże czas.-Uśmiechnął się do mnie pokazując swoje piękne, proste i zarazem śnieżnobiałe ząbki. Może mogę im zaufać. Wydają się mili. Zastanawiające jest to czy znajomość ich pomogłaby mi się odkuć po ostatnim wydarzeniu. 
-To jak zaufasz nam?-Przerwał moje przemyślenia Liam.
-Postaram się, ale nie obiecuję. Nie należę do osób otwartych na ludzi przynajmniej ostatnio.-Powiedziałam kierując mój wzrok na ścianę. Nie chcę współczucia i użalania się nade mną to bez sensu.
-Coś nie tak?-Zapytał po dłuższym zastanowieniu Malik.
-Może, nie wiem, nieważne. Nie chcę o tym gadać. Mmm, tak odchodząc od tematu ufności i nie. Gdzie jest Louis i...Harry?-Wiedziałam, że czegoś mi brakowało.
-Louisa nie widziałem od rana, a Harry gdzieś jest z naszymi znajomymi. Fajne są, polubisz je. Mam nadzieję.-Powiedział Zayn. 
-Jesteście głodni-Zapytał Niall z miną dziecka, które zaraz się rozpłacze.
-Ja jestem w zasadzie głodna, ale za półgodziny powinnam być w szpitalu, a stąd tam gdzie mam się dostać jest kawałek drogi, więc muszę was opuścić. Może któryś mnie odwieźć, bo zostawiliście mnie bez samochodu.-Zrobiłam maślane oczka.
-Tak, ja cię odwiozę.-Zadeklarował się Liam. Podniósł się z kanapy, na której siedział i porwał kluczyki leżące na stoliku. Pożegnałam się z chłopakami zostawiając im mój numer, co zdaje mi się jest błędem i wyszłam z Paynem z domu. Usiadłam na przednim siedzeniu w samochodzie, którym mnie tu zabrano i zapięłam pasy.
-Ej, nie powiedziałaś jak masz na imię.-Powiedział chłopak przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Faktycznie. Przepraszam. Jestem Max.-Uśmiechnęłam się niepewnie w stronę Liama.
-Już lepiej. Więc Max, wiem, że nie chcesz mówić, ale proszę opowiedz mi co nie co, dlaczego nie jesteś ostatnio otwarta na ludzi.-Błagał mnie wzrokiem.
-W zasadzie to jest efekt uboczny ostatnich wydarzeń.-I zaczęłam mu opowiadać. Patrzył na mnie z niedowierzaniem i przez to prawie spowodował wypadek. Dojechaliśmy do szpitala. Wysiadłam, a on za mną. Podszedł do mnie i nie wiem dlaczego, mocno mnie przytulił. Nie opierałam się i odwzajemniłam uścisk. Tego mi było trzeba. Przyjaciela, który mnie wysłucha i zrozumie, przytuli i pocieszy. Jestem pewna, że mogę mu zaufać. Puściłam go i pożegnałam go lekkim, ledwo czułym, buziakiem w policzek. Na odchodne Liam zaproponował mi, że mogę po rozprawie dzisiaj do nich przyjść jeśli moja mama nie będzie miała nic przeciwko. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: "Przecież jestem dorosła".
_________________________________________________________________________________
Ale dawno nie pisałam. Strasznie się za tym stęskniłam. Jak Wam się podoba? Co myślicie na temat Max i Liama, Max i Zayna czy Max i Nialla? Ogółem jak podoba Wam się ten rozdział, bo ja jestem z niego szczerze zadowolona. Przepraszam z opóźnienia z rozdziałami, ale nawał pracy i pauza w wenie się skumulowały i powstała w taki sposób Max. Niedługo, jak najszybciej, nowy rozdział! Czekam na opinie w komentarzach i dziękujemy za wzorową frekwencję. Kochamy Was za to, że jesteście z nami. Derp-Alex.♥

10 komentarzy:

  1. no, no, wyrabiacie się dziewczęta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Max&Niall! <3 H.

    OdpowiedzUsuń
  3. Soł, boze jak ja sie stesknilam za rozdzialami... W ogóle rozdział jak zwykle wspaniały, i sie usmiałam tak strasznie... Najlepsze porwanie, boze to bylo geniale, albo to :-Ej, wy porywacze. Gdzie jest mój shake?!-Wydarłam się.
    -No tak jakby Niall się zmęczył i go wypił.... Myslałam, ze padnę..."caloksztaltem przypominaja pieciu bogów" , bogów sexu... Taki genialnie zajebisty ten rozdział... zakochalam sie!!! uwielbiam, jak do niej na mietowa dziewczyno walą... Genialne!... albo zayn, ze jest spkojnym człowiekiem...hahahahhahhaa... genialne!!! Kocham, kocham i jeszcze raz razy 100 kocham...Nie wiem, czemu ale bym chciala, zeby ona z niallem była. moze dlatego, ze pierwszy ja poznał? W ogóle tak mi sie wydaje, ze do siebie pasuja... moze dlatego ,ze oboje farbowani?... Liam moim zdaniem dla niej na bardzo dobrego przyjaciela pasuje, a Zayn? Zayn tez na przyjaciela, który troche sie z nia draznic bedzie lubic... No to czekam z niecierpliwoscia na nexta...@legokaro (jest to chyba najdłuzszy komentarz, jaki napisałam)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeeeeeeej. Ale się cieszę, że napisałaś. No więc dziękuję, że skomentowałaś. Jestem pod wrażeniem, że taki długi komentarz dałaś. No przypominają 5 bogów sexu!!!! Jeee. Czytając twój komentarz lałam jak jakaś wariatka! Postaramy się wstawić jak najszybciej. Szykuj się na bombę !!! Derp ♥ To prawda najdłuższy.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Max & Niall- Niallerek jest zawsze taki samotny w tych opowiadaniach. a on taki słodki jest:)

    OdpowiedzUsuń