środa, 21 marca 2012

~Mat~

~Mat~

 Czuję się winny, bo powinienem być teraz u Georga w szpitalu, ale Maci powiedziała, że on musi odpoczywać, więc wyciągnęła mnie dzisiaj do klubu, a że ja nie potrafię jej odmawiać to nic innego jak to, że się zgodziłem.
 Boże co ja mam na siebie włożyć. Wielka szafa, pełno ubrać, a ja nie wiem co mam ubrać. Po dłuższej chwili zastanowienia postawiłem na pełen luz, czarne rurki, białą bluzkę, a na to granatową koszulę w kratę i ciemnoniebieskie Vansy. Tak będzie dobrze, wygodnie i Maci się spodoba, a to jest najważniejsze.
-Maci kochanie, będę u ciebie za piętnaście minut.-Poinformowałem dziewczynę i nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się.
 Dałem znać jednemu z ojców, bo tylko jeden był, że wychodzę na imprezę. Bez wahania mnie puścił , jeszcze dał mi kasę na taxówkę i kazał ucałować Maci. Powiedziałem, że na pewno to zrobię uśmiechając się łobuzersko do własnych myśli, podziękowałem i już mnie nie było.
 Moja dziewczyna wyglądała olśniewająco, jak zawsze. Ubrała się w spodnie z krokiem w kolorze jasnego beżu, czarną bluzkę z napisem "My boyfriend is Perfect", na której widok się uśmiechnąłem, do tego zieloną marynarkę i czarne Conversy. Niby codzienny strój, ale ona wygląda tak pięknie we wszystkim i bez niczego, że to szok. 
 Wziąłem Maci na ręce i zacząłem ją obracać i całować. Po pięciominutowej serii obrotów i pocałunków postawiłem ją na ziem, po czym objąłem ją i ruszyliśmy w stronę klubu.
 Obudziłem się obolały i w nieznanym mi miejscu. Spojrzałem na sufit, ale musiałem szybko zmienić pole widzenia, iż białe światło lamp chciało zniszczyć mój wzrok. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajduję. Szpital, do cholery jasnej co ja robię w tym obskurnym miejscu?! Na kanapie koło łóżka, na którym spoczywało moje ciało, leżała słodko śpiąc Maci. Czemu ona tu jest? To wszystko jest co raz bardziej podejrzane. 
 Usiadłem na krawędzi materaca i po chwili w sali znalazła się pielęgniarka, która zachowywała się tak głośno, że obudziła moją śpiącą królewnę. Kobieta koło trzydziestki zadała mi kilka pytań, na które odpowiedziała Maci, ponieważ ja jeśli chodzi o dzisiejszą noc miałem chaos w głowie. Dostałem jakieś leki, nawet nie wiem na co i owsiankę, która miała zaspokoić mój głód.
-Kochanie, co się stało wczoraj w klubie, czemu jesteśmy w szpitalu?-Zapytałem Maci.
-No to wczoraj...-przerwała ciężko wzdychając-gdy poszedłeś do łazienki jakiś typ zaczął się do mnie przystawiać. W chwili gdy wróciłeś i zauważyłeś tę całą scenę podbiegłeś do mnie i odepchnąłeś go ode mnie. On rzucił się na ciebie z pięściami i zaczęliście się bić. On kopnął cię w brzuch i tym spowodował twój upadek na parkiet i utratę przytomności. Walnąłeś z hukiem w posadzkę, wszyscy zaczęli krzyczeć, zadzwoniłam po karetkę i tak znaleźliśmy się tu.-Gdy mi to wszystko opowiedziała cały wczorajszy wieczór układał się w logiczny ciąg zdarzeń.
-Zabije go, zabije frajera.-Warknąłem.
-To nie będzie takie proste, zaraz po tym jak upadłeś koleś zwiał z lokalu. Ktoś za nim pobiegł, ale to było na marne, bo podobno wsiadł do jakiegoś samochodu bez rejestracji i nikt go potem nie widział.
-Tak czy inaczej jest już martwy.
  Dzień zapowiadał się spokojnie i leniwie. Mam siedzieć w szpitalu do piątku, nie tak długo, przynajmniej od szkoły odpocznę. Najgorsze jest to, że nie mogę tu palić i grać na moim ukochanym pianinie, bo do Maci mam stały dostęp. Nie odstępuje mnie na krok, chyba że idę do łazienki, wtedy robi wyjątek. Przebrałem się w szare dresy z krokiem w kolanach, zielone trampki i koszulkę z kotem w okularach. Poprosiłem Maci żeby poszła na chwilę do domu, żeby chociaż powiedzieć Joshowi, że nic nam nie jest, bo zapewne on nic nie wie. Po dziesięciominutowych namowach zgodziła się i wyszła z mojej białej sali. W pewnej chwili mój telefon zaczął zdzwonić gdzieś koło kanapy. Wyjąłem go z moich wczorajszych spodni i przeciągnąłem palcem po ekranie co spowodowało, że odebrałem.
-Halo?
-Cześć Mat, tu mama.
_________________________________________________________________________________
Cześć Cześć, no powiem Wam, że sama nie wiedziałam jak sprawy się potoczą, a tu BAM mama. Haha, bardzo dziękujemy za wzorową frekwencję, ale z komentarzami trochę ubogo. Będziemy Wam wszystkim bardzo wdzięczne jeśli tych opinii pod rozdziałami będzie z każdym dniem przybywało. 
Mam nadzieję, że wszyscy widzieli nasz promujący post dotyczący śpiewającego Directioner'a, Tomka. Jeśli ktoś nie widział daję tutaj Piosenka i Fan Page będziemy Wam bardzo wdzięczne jeśli przesłuchacie. Mi ten wokal się bardzo podoba, a plusem jest to, że to wszystko jest twórczością Tomka. Derp xx

2 komentarze:

  1. Soł, nie no rozdzial naprwde dobry, zajebisty, super, fajny i wogóle i w szczególe... Straznie mi sie podobał ten fragment"zabije go, zabije frajera" nie wiem, czemu ale zaczelam sie tak strasznie smiac... Jaki mat opiekunczy i zazdrosny o Maci. Fajna maci bluzke miala z tym napisem"My boyfriend is perfect". Tak czytam ten rozdział i na koniec "Czesc mat tu mama" to musialam to kilka razy przeczytac, bo przecie jego rodzice to geje. To se pomyslałam ze moze na jednego mówi mama a na drugiego tata, ale pozniej w notce pod rozdziałem sie trochce wyjasniło, ze jednak mama przynajmniej mi sie wydaje płci zeńskiej... Super, czekam na nexta @legokaro

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo, mama? no ciekawie : D
    czekam!

    OdpowiedzUsuń